środa, 2 grudnia 2015

Rokitnik - złoto Syberii doskonałe na bolączki jesieni


Jesień to czas, który sprzyja obniżeniu nastroju oraz infekcjom układu oddechowego. Natura daje jednak nam wiele środków, które mogą nas chronić przed tego rodzaju przypadłościami. O tej porze roku owocuje rokitnik, zwany inaczej złotem Syberii. W Polsce można go znaleźć nad Bałtykiem, na nadmorskich wydmach. W innych częściach kraju już niestety nie jest tak popularny, ale można go z powodzeniem uprawiać w przydomowych ogródkach. Wytrawni zbieracze roślinnych skarbów z pewnością znają jego kryjówki, wiedzą gdzie rośnie.

Owoce rokitnika uchronią nas przed jesiennym spadkiem nastroju. Doskonale sprawdzą się także zarówno w profilaktyce jak i terapii chorób infekcyjnych. Cóż takiego kryje się w tych niepozornych pomarańczowych owockach? Dlaczego mają tak korzystny wpływ na mózg, skąd ich potencjał wzmacniania naszej odporności? Spieszę z rozwikłaniem tej zagadki, przyjrzyjmy się zatem rokitnikowi uważnie!

Owoce rokitnika zawierają znaczne ilości tłuszczu. Stosunek kwasów tłuszczowych omega 3 do omega 6 w przybliżeniu wynosi tutaj 1/1. Jest to proporcja, jaką rzadko można spotkać w produktach żywnościowych. Zazwyczaj proporcje tych kwasów są dużo niższe, co jest mniej korzystne dla naszego zdrowia. Ilość kwasów z rodziny omega 3 ma kluczowe znaczenie dla kondycji naszego układu nerwowego. Wiele dolegliwości natury psychicznej wiązanych jest z niedoborami tego rodzaju składników w diecie, depresja oraz stany obniżonego nastroju z pewnością do nich należą. Dlatego warto stosować olej z rokitnika na jesienne spadki nastroju.

Nasz mózg zbudowany jest z ok 60 % tłuszczu (nie licząc wody), a dużą jego część stanowią wielonienasycone kwasy z rodzaju omega -3. Cechą tego rodzaju cząsteczek jest duża podatność na procesy utleniania, które w wypadku tłuszczów nazywamy inaczej jełczeniem. Aby nasz mózg prawidłowo funkcjonował, potrzebuje dobrej jakości oleju oraz tarczy ochronnej, która zapobiegnie jego utlenianiu. Okazuje się, że rokitnik zawiera w swoim składzie, zarówno wartościowy tłuszcz, jak i ogromną ilość antyoksydantów. Należą do nich obficie występujące w jego owocach b-karoten, witamina C oraz E. Wszystkie mają kluczowe znaczenie dla ochrony naszej tkanki mózgowej przed niekorzystnymi zmianami oksydacyjnymi.

swierzop.pl


Powszechną dolegliwością jesienną są także infekcje układu oddechowego. Tutaj również przetwory z rokitnika będą bardzo przydatne. Duża ilość witaminy C, bogactwo witamin, minerałów oraz rozmaitych fito-związków  powoduje, że rokitnikowe eliksiry są szczególnie cenne w stanach infekcyjnych. Spożywanie różnego rodzaju preparatów będzie także bardzo dobrą profilaktyką.

O rokitniku można pisać długie rozprawy, podobnie jak długa jest lista wskazań do jego zastosowania. W tym artykule skupiłam się na jego wpływie na nasze komórki mózgowe, z dwóch powodów. Po pierwsze temat ten jest rzadko opisywany w polskich źródłach internetowych, jest niejako zaniedbany. Artykuły i publikacje z tego zakresu można znaleźć w literaturze anglojęzycznej. Drugim powodem jest to, że wpływ czynników ziołowo-dietetycznych na działanie mózgu i umysłu to zagadnienia szczególnie mi bliskie.

Mimo, że rokitnik zbieramy jesienią, "świeże" owoce można spożywać cały rok. Warto jesienią zamrozić sobie trochę gałązek oblepionych pomarańczowym "złotem," by sukcesywnie móc podjadać ten witaminowy eliksir od czasu do czasu, Polecam go szczególnie jesienią i zimą, kiedy szansa złapania infekcji jest największa. Ja po wyjęciu z zamrażalnika odcinam owoce małymi nożyczkami, smakują jakby były prosto z krzaczka ;)


Przetwory z rokitnika:

Intrakt
świeże rozdrobnione owoce rokitnika zalewamy gorącą wódką (alkohol 40%) proporcje surowca do alkoholu 1:3. Po dwóch tygodniach wytrawiania można dosłodzić miksturę miodem. 

Nalewka
Suszone rozdrobnione owoce rokitnika zalewamy wódką. Proporcje 1/3. Po dwóch tygodniach można przecedzić, jeśli ktoś chce mieć klarowny płyn.

Napar
Suszone owoce rokitnika zalewamy wrzątkiem, 1 łyżka/szklankę gorącej wody. Owoce można wcześniej rozdrobnić i zrosić spirytusem. Zaparzamy kilka minut.


Chałwa rokitnikowo - lniana
Zmielone nasiona lnu mieszamy z zmielonymi owocami rokitnika w proporcji 1 część rokitnika/2 części nasion lnu. Dodajemy miękkich daktyli. Składniki rozcieramy na jednolita masę. Zjadamy najlepiej na świeżo, ale można też przechować smakołyk w lodówce.







poniedziałek, 5 października 2015

Nauczyć się patrzeć na nowo, czyli dwa słowa o ćwiczeniach oczu

Napięcie mięśni w ciele jest przyczyną wielu dolegliwości. Warto zwrócić uwagę na oczy, które, aby dobrze pracowały, także potrzebują rozluźnienia i relaksu. Gdy przyjrzymy się budowie oka, widzimy mięśnie, które otaczają gałkę oczną, również soczewka obsługiwana jest przez mięsień decydujący o jej prawidłowej pracy. Tutaj jednak nie dotrą sprawne ręce masażystki, czy masażysty. Aby rozluźnić oczy, potrzebujemy nauczyć się odpowiednich metod relaksacji. Służą do tego celu rozmaite ćwiczenia, których pionierem jest William Bates, amerykański oftalmolog będący autorem metody reedukacji wzroku z początku XX wieku.

Okazuje się, że ewolucyjnie nasze oczy są zaprojektowane tak, aby łatwo dostrzec zagrożenie, albo pokarm, które znajdują się w pewnej odległości. Najbardziej optymalne dla ludzkiego oka jest patrzenie na dystanse większe niż 5 metrów. Niestety współczesny styl życia stawia takie potrzeby naszych oczu „na głowie”. Spędzamy czas przed komputerem, pracujemy z tekstem, odczytujemy informacje z telefonów komórkowych, za każdym razem zmuszając wzrok do skupiania się na bardzo bliskich odległościach. Ponadto przebywamy dużo czasu w zamkniętych pomieszczeniach, co powoduje, że nawet odrywając wzrok od naszych narzędzi pracy, ciągle mamy bardzo ograniczone pole widzenia. Konsekwencją przewlekłego używania oczu w taki sposób, jest rozwój wad wzroku, przede wszystkim krótkowzroczności (najczęściej w młodym wieku), która utrzymuje się często potem przez długie lata.

                   

mięśnie oka, źródło kfd.pl



Współczesna medycyna oferuje nam rozwiązania, takie jak okulary, czy dużo bardziej wygodne soczewki, które poprawiają komfort życia i pozwalają na normalne funkcjonowanie, jednak nie oferuje żadnych możliwości terapii. Tak, jakby wada wzroku, która raz się pojawiła, była już nieodwracalna. Operacje laserowe są pewnym rozwiązaniem, jednak tutaj to zmiana krzywizny rogówki pozwala na prawidłowe widzenie, tymczasem oko funkcjonuje nadal w swoim dotychczasowym napięciu.

Czy rzeczywiście raz powstała wada wzroku może już tylko się pogarszać? Na początku XX wieku dr Bates opracował metodę ćwiczeń oczu, które pozwalają na odwrócenie procesów, jakie medycyna akademicka nadal określa mianem nieodwracalnych. Techniki te były następnie udoskonalane przez jego wielu następców. Obecnie istnieją organizacje międzynarodowe zrzeszające terapeutów wzroku. Wiele osób doświadczyło tego, że oko jest narządem, jaki można ćwiczyć, a widzenie jest dynamicznym procesem, na którego jakość możemy wpływać przez odpowiednie nawyki. Wydaje się, że w związku ze współczesnym stylem życia, zmuszającym tak dużą część naszego społeczeństwa do codziennego patrzenia na krótkie odległości, umiejętność relaksacji oczu jest bardzo cenna. Pozwala bowiem na odpowiednią higienę pracy, która ochronić może nas przed lawinowym rozwojem błędów refrakcji, jakie obserwujemy dziś szczególnie u dzieci szkolnych.

Ćwiczenia oczu dobrze jest wykonywać pod okiem doświadczonego terapeuty wzroku. Do takich z pewnością należy Mikołaj Markiewicz, który tym tematem zajmuje się od ponad 30 lat. W dniach 3-4 luty zapraszamy do Poznania na warsztat z „treningu widzenia”, podczas którego wykonywać będziemy z Mikołajem rozmaite ćwiczenia pozwalające na zrelaksowanie oczu.  Więcej informacji: anna-bober.yolasite.com/zdrowe-oczy.php




środa, 27 maja 2015

Na łąkę po zdrowie - część trzecia wywiadu dla magazynu "Hipoalergiczni"


Dziś już ostatnia część artykułu, który ukazał się w majowej edycji kwartalnika Hipoalergiczni. Tutaj przeczytacie więcej, to jest wersja nie okrojona dla dociekliwych ;) Zapraszam do lektury :)

Dlaczego warto stosować zioła? Czym różnią się one od leków syntetycznych, które są dobrze przebadane i powszechnie stosowane w medycynie?

Nie wszystkie leki, jakie są powszechnie zalecane przez lekarzy, są dobrze przebadane. Dla przykładu skuteczność dostępnych bez recepty leków łagodzących infekcje układu oddechowego takich jak paracetamol, czy ibuprofen, nie została potwierdzona w dobrze przeprowadzonych badaniach klinicznych. Większość z nich obejmowała małe grupy chorych, rzadko były prowadzone z randomizacją i porównaniem z placebo. Może to być zaskakujące, ale wskazania do stosowania tych leków wynikają raczej ze znajomości patofizjologii układu oddechowego, doświadczenia lekarzy oraz skutecznej kampanii promocyjnej.

Myślę, że środki ziołowe są tutaj bardzo konkurencyjne. Stosowanie wyizolowanej substancji czynnej w dokładnie określonej dawce wcale nie jest korzystniejsze, mimo wygody stosowania tzw. „pigułek”. Proste leki roślinne zawierają, oprócz najsilniej działającej substancji, którą farmacja izoluje, bądź syntetyzuje na wzór naturalnego pierwowzoru, także wiele innych składników, takich jak witaminy, sole mineralne, śluzy, saponiny itp. Wszystkie te związki również wywierają wpływ leczniczy, a niekiedy są wprost niezbędne dla odpowiedniego działania terapeutycznego. Jedne substancje czynne uzupełniają, wzmacniają, ochraniają, bądź przedłużają działanie innych, mogą też wpływać na wchłanianie poszczególnych związków. Jako przykład można podać witaminę C, która w naturalnych surowcach występuje w towarzystwie flawonoidów chroniących ją przed szybkim utlenianiem oraz wzmacniających jej działanie, dzięki czemu taka jej forma jest 5-6 razy silniejsza, niż odpowiednik syntetyczny.

Bardzo ważną zaletą odpowiednio stosowanych leków roślinnych jest brak działań ubocznych, oraz niska toksyczność. Dla przykładu częstość występowania działań niepożądanych po stosowaniu wyciągów z dziurawca w leczeniu depresji ocenia się na 3% przypadków, w porównaniu do 20% dla standardowych syntetycznych leków przeciwdepresyjnych. Na temat zalet leku roślinnego można pisać wiele, ale ogólnie rzecz ujmując, tradycyjne leki ziołowe są bardziej wartościowe od syntetycznych, także tych, które zawierają oczyszczone substancje pierwotnie pochodzące z roślin.

                                                       Przetacznik, fot. Anna Bober

Dlaczego zainteresowałaś się ziołami? Jakie są Twoje ulubione ziołowe remedia?

Ziołami interesuję się od wielu lat. Nie pamiętam już jaki był pierwszy impuls. Myślę, że w związku z tym, że swoje dzieciństwo spędziłam na wsi, zawsze mi było jakoś blisko do świata roślin. Na łąkę miałam parę kroków, a ziemię blisko pod stopami, może to zostawiło jakiś ślad w podświadomości. Zioła nie są dla mnie jednak sentymentalną podróżą, ale świadomym wyborem i nieustannie odnawianą pasją. Temat ten interesuje mnie z wielu powodów. Mam poczucie, że sięgając do ziół, wracam do korzeni, a przy okazji zgłębiam dziedzinę wiedzy bardzo użyteczną i praktyczną. Wbrew pozorom, bo mogłoby się wydawać, że ziołolecznictwo, to temat oderwany od naszej stechnicyzowanej rzeczywistości. Przekonana jestem, że umiejętnie stosowana fitoterapia, to medycyna bardzo dobrej jakości.

Myślę, że w ziołach tkwi ogromna moc terapeutyczna. Musimy się tylko nauczyć z niej korzystać. Niestety ten potencjał jest bardzo zaniedbany przez współczesną medycynę, a mimo, że środki ziołowe obecne były w niej od zawsze, z roku na rok ubywa ich w oficjalnym spisie leków. Osobną sprawą jest rosnące zainteresowanie ziołolecznictwem, a także zapotrzebowanie na profesjonalną wiedzę z tej dziedziny. Myślę, że mimo wielu trudności, z jakimi boryka się obecnie fitoterapia, jej przyszłość wydaje się mieć bardzo dobre perspektywy.

Od około ośmiu lat leczę się ziołami, w ten sposób radzę sobie z każdą infekcją, czy innymi problemami zdrowotnymi. Jakiś czas temu udało mi się uniknąć zabiegu chirurgicznego pijąc herbatkę z owoców głogu, liścia pokrzywy oraz porzeczki czarnej. Zioła stosuję na co dzień, ich wybór jest bardzo duży, każdego dnia można odkrywać nowe receptury. Jeśli jednak mamy jakiś problem zdrowotny, mieszanki ziołowe zażywa się systematycznie, np. trzy razy dziennie, także w formie nalewki, której stosowanie jest wygodniejsze i bardziej efektywne. Lubię zacząć dzień wywarem z cytryńca oraz korzenia lukrecji, a gdy jest pochmurno i deszczowo rozsmakowuję się w napoju z aromatycznego rozmarynu połączonego z owocem głogu. Aby się wzmocnić, piję remanię, co jest czarna jak kawa, ale działa zgoła odmiennie od drenujących właściwości tej ostatniej. Zioła to dla mnie niekończąca się przygoda, a umiejętnie posługiwanie się nimi daje mi radość oraz satysfakcję z możliwości niesienia pomocy sobie i innym.

czwartek, 2 kwietnia 2015

"Na łąkę po zdrowie" - część druga wywiadu dla magazynu "Hipoalregiczni"

Miałam okazję udzielać ostatnio wywiadu, który ukaże się wkrótce w wersji nieco okrojonej w magazynie Hipoalergiczni (dostępnym w empiku) oraz na portalu hipoalergiczni.pl. Ponieważ wersja oryginalna jest dość obszerna, publikuję ją tutaj w częściach.

Zioła coraz chętniej stosujemy w kuchni. Jakie zioła warto włączyć do jadłospisu? Czy zioła suszone i świeże mają te same właściwości?

Z pewnością warto stosować zioła w kuchni. Rozgrzewają, poprawiają strawność posiłków, dostarczają antyoksydantów, związków mineralnych i witamin, mogą działać leczniczo. Polecam kurkumę z dodatkiem szczypty pieprzu oraz oleju, które poprawią jej wchłanianie. Osobiście używam tej żółtej przyprawy codziennie. Wiadomo, że jest ona obecna w dużych ilościach w kuchni indyjskiej i chroni tamtejszych ludzi przed nowotworami. 

Wszyscy dobrze znają bazylię, oregano, czy tymianek - aromatyczne zioła, które nadadzą smak i estetyczny wygląd potrawom. Warto jednak pójść czasem po zioła rosnące na łące i nazbierać trochę kurdybanka, krwawnika, czy stokrotek, one są jak najbardziej jadalne. Pikantne rośliny przyprawowe polecam stosować z pewną rozwagą. W zbyt dużej ilości mogą nie być korzystne, choćby z uwagi na ryzyko podrażnienia błony śluzowej żołądka. Umiar jest jak zawsze wskazany, również i w tej materii.

Zioła świeże i suszone różnią się nie tylko zawartością wody, ale też innych składników, takich jak choćby olejki eteryczne. Jednak świeże zioło powinno być użyte zaraz po zebraniu, jeśli nie zostanie wysuszone, może ulec zepsuciu (przez gnicie). Przechowywanie ziół wymaga odpowiedniej obróbki tego surowca, co wiąże się najczęściej z jego suszeniem we właściwej temperaturze, a następnie przechowywaniem - najlepiej w ciemnych słojach.


                                                 fot. Ania Bober

W jaki sposób możemy przyjmować zioła? Skąd wziąć nalewki alkoholowe?

Zioła możemy zażywać w bardzo różnych formach. Najprostszym sposobem są ziołowe napary. Zalewamy wówczas wrzątkiem 1-2 łyżki surowca i przykrywamy na 10-30 minut. W taki sposób najczęściej przygotowujemy kwiaty, liście ziół, bądź całe ziele. Gdy chcemy wydobyć substancje czynne z korzenia, warto przygotować wywar ziołowy. Najbardziej efektywną metodą pozyskiwania substancji czynnych z roślin są jednak nalewki, do których przygotowania stosujemy alkohole o różnym stężeniu, w zależności o rośliny i rodzaju związków, jakie ta zawiera. Do ekstrakcji substancji czynnych możemy użyć wina, wódki, a także oleju (otrzymamy wtedy wyciąg olejowy). 

Nalewki można przygotowywać samodzielnie, wymagana jest tutaj jednak choćby podstawowa wiedza specjalistyczna. Wyciągi alkoholowe zakupimy także w zielarniach, bądź sklepach internetowych, ale wybór ziołowych kompozycji jest tutaj niestety bardzo ograniczony. Możliwe jest przyjmowanie ziół także w formie tabletek (czy kuleczek ziołowych), jest to z pewnością dużo bardziej wygodne, ale traci się wówczas możliwość smakowania zażywanej receptury. Istotna jest również odpowiednia jakość produktu, niekiedy mogą się pojawić problemy z przyswajalnością takich pigułek.

Część trzecia i ostatnia wywiadu tutaj: 
http://anna-bober.blogspot.com/2015/05/na-ake-po-zdrowie-czesc-trzecia-wywiadu.html

środa, 1 kwietnia 2015

Gemmoterapia



Już wkrótce w Krośnie warsztaty z gemmoterapii, czyli stosowania pączków do celów leczniczych oraz kosmetycznych. Jest to dział fitoterapii wykorzystujący różnego rodzaju pączki: liściowe, pędów, kwiatów, korzeni, kłączy oraz bulw rozmaitych roślin. Cechą znamienną dla takiego surowca jest obecność tkanki twórczej (wzrostowej albo inaczej merystematycznej). 

Wspomniane warsztaty odbędą się 18 kwietnia, potrwają od godz. 9-16, problemem jest tylko dojazd do Krosna, bo wyprawa w ten południowo-wschodni zakątek Polski stanowi nie lada wyzwanie..




Dziś udało mi się sfotografować pączki moreli, są piękne :)

ale chyba niestety niejadalne...




środa, 25 marca 2015

"Na łąkę po zdrowie" - Wywiad dla magazynu "Hipoalergiczni"

Miałam okazję udzielać ostatnio wywiadu, który ukaże się wkrótce w wersji nieco okrojonej w magazynie Hipoalergiczni (dostępnym w empiku) oraz na portalu hipoalergiczni.pl. Ponieważ wersja oryginalna jest dość obszerna, będę ją publikować tutaj w częściach. 

Dziś część pierwsza.

1. Czy zioła są lekami? Co warto wiedzieć, zanim sięgniemy po ziołową herbatkę?

Tak, jak najbardziej zioła mogą być lekarstwem. Zawierają bardzo często substancje czynne o szerokim, kompleksowym spektrum działania i mogą służyć do leczenia. Takie zastosowanie mają w naszej kulturze medycznej od jej najbardziej zamierzchłych początków. Dopiero wiek XX przyniósł leki syntetyczne, powodując pogłębiające się zaniedbywanie stosowanych do tej pory prostych remediów roślinnych.

Zioła, które otrzymamy w sklepie zielarskim są ogólnie bezpieczne. Możemy spokojnie pić przyrządzone z nich ziołowe herbatki, stosując się do zaleceń odnośnie dawki i okresu używania. Napary, czy wywary generalnie zawierają mniejszą ilość substancji czynnych i działają łagodnie, ale też często są mniej skuteczne. Przed użyciem każdego zioła, warto poszukać informacji o sposobie działania rośliny oraz ewentualnych przeciwwskazaniach, albo poradzić się kogoś, kto zajmuje się fitoterapią „gdyż każdy lek niewłaściwie stosowany zagraża twojemu zdrowiu„. Jednak leki ziołowe są dużo bardziej bezpieczne od leków syntetycznych, przyjmowanych bez kontroli lekarza.

Warto wiedzieć, że niektóre rośliny mają silne działanie i mogą być trujące, co nie znaczy, że należy ich zupełnie unikać. Sztuka polega na tym, aby odpowiednio je stosować, a to wymaga już specjalistycznej wiedzy. Wiele cennych leczniczo roślin znanych jest ze swojego potencjalnie toksycznego wpływu na organizm, należą do nich przykładowo wrotycz, glistnik, piołun, czy konwalia. Są to wartościowe surowce, które porównać można do „leków na receptę”. Odpowiednio stosowane, mogą ratować życie, jednak zamiast w aptece, czy sklepie zielarskim, trzeba szukać ich na łące... Jeśli już są w sprzedaży, oznacza się je na przykład jako „zioła do kąpieli”. Przy czym nie każdy surowiec z taką etykietą, rzeczywiście stwarza ryzyko zatrucia. Inną sprawą są interakcje ziół z lekami - tutaj najbardziej znany jest dziurawiec, który przy zażywaniu innych medykamentów, należy stosować bardzo rozważnie.



2. Zioła w domowej apteczce - co na przeziębienie, ból gardła, niestrawność.

Na przeziębienie i ból gardła pomocny będzie kwiat bzu czarnego. Do takiego naparu możemy dodać także ziela krwawnika, który jest jednocześnie ziołem trawiennym. Tak więc, gdy mamy problem z trawieniem, albo jesteśmy przeziębieni, możemy posłużyć się tym samym ziołem. Również imbir będzie korzystny w obu sytuacjach. Warto wspomnieć o użyteczności naparu z wrotyczu, którego zalety podkreśla doskonale znany wszystkim pasjonatom ziół w Polsce dr Henryk Różański. Napar wrotyczowy jest bezpieczny, ponieważ tujony, których zbyt duża ilość jest toksyczna, rozpuszczają się w alkoholu i nie przechodzą do wyciągów wodnych (a takim jest napar właśnie).

W trakcie komponowania mieszanki ziołowej dobrze jest stosować się do wiedzy z zakresu medycyny chińskiej, która przypisuje roślinom określone działanie termiczne. Co innego będzie dobre dla osoby wychłodzonej, a co innego dla kogoś, kto cierpi na nadmiar gorąca. Mimo, że brzmi to dość magicznie, jest to wiedza bardzo skuteczna w praktyce, która ma swoje źródło nie tylko w tradycji orientalnej, ale także w starożytnej medycynie europejskiej oraz znajduje potwierdzenie we współczesnych badaniach fitochemicznych roślin. 

Imbir jest termicznie ciepły, natomiast kwiat bzu czarnego chłodny. Jeśli połączymy oba te zioła, otrzymamy mieszankę neutralną termicznie, którą można dość uniwersalnie stosować. Zarówno imbir jak i bez czarny mają też działanie napotne. Jest to ważne na początku przeziębienia, gdyż odpowiednio szybko przeprowadzona kuracja napotna, może uchronić nas przed dalszym rozwojem infekcji. Na wodnisty katar polecam mieszankę ziół ciepłych i osuszających, takich jak imbir i tymianek z dodatkiem harmonizującej recepturę lukrecji. To tak pokrótce, bo dokładne omówienie terapii tych zaburzeń zdrowotnych przekracza pojemność informacyjną tego wywiadu.

Rozmawiała Anna Siódmak

Część druga: http://anna-bober.blogspot.com/2015_04_01_archive.html











środa, 21 stycznia 2015

Dieta a depresja


Związek pomiędzy dietą, a depresją jest jasny i potwierdzony licznymi badaniami naukowymi. Dieta Polaków zmieniła się w ciągu ostatnich dziesięcioleci i może mieć to wpływ na większą częstość występowania zaburzeń psychicznych, wśród których depresja jest najbardziej powszechna. 

Nasze „życie wewnętrzne” to nie tylko umysł, emocje, czy duchowość szeroko pojęta, ale także bakterie zamieszkujące jelitowe zakamarki. Wszystkie te komponenty oddziaływują na siebie wzajemnie, kształtując samopoczucie psychiczne i fizyczne człowieka. Dziś coraz to więcej wiemy na temat zależności pomiędzy stanem jelit, a stanem naszego umysłu. Okazuje się, że ciało i umysł są ze sobą ściśle połączone, dlatego to co zjadamy, wpływa na nastrój i może chronić przed rozwojem depresji oraz innych zaburzeń funkcjonowania ludzkiej psychiki.  


                                                                fot. Ania Bober

W podręcznikach akademickich jednak na próżno szukać na ten temat informacji - nie ma depresji wśród chorób dietozależnych. Trzeba się przekopać przez piśmiennictwo na własną rękę, żeby zdobyć wiedzę, co wcale nie jest łatwe, ale daje dużo satysfakcji. Więcej informacji na temat owoców mojej pracy wkrótce :) 

Tymczasem zapraszam na warsztat, którego częścią będzie mój wykład o zależności pomiędzy dietą i dobrym nastrojem w czwartek 27 marca o godz. 19stej na ul. Kochanowskiego 4 w Poznaniu (Studio Jogi Yam). Druga część spotkania będzie dotyczyła mindfulness - uważności i zostanie poprowadzona przez Joannę Nogaj.


zapisy i informacje: